Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Gordon z miasteczka Świercze. Mam przejechane 9008.63 kilometrów w tym 1143.15 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.90 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Gordon.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

0km-20km

Dystans całkowity:929.12 km (w terenie 171.95 km; 18.51%)
Czas w ruchu:47:12
Średnia prędkość:19.42 km/h
Maksymalna prędkość:55.00 km/h
Liczba aktywności:71
Średnio na aktywność:13.09 km i 0h 40m
Więcej statystyk
  • DST 15.83km
  • Teren 12.00km
  • Czas 00:50
  • VAVG 19.00km/h
  • VMAX 32.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Merida Matts SUB 20-v
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przez las w Strzegocinie

Czwartek, 10 czerwca 2010 · dodano: 11.06.2010 | Komentarze 0

Powoli razem z mamą przez las w Strzegocinie na Prusinowice. Stamtąd odbijamy na Stpice i jedziemy przez tereny,gdzie stoją może ze 3 stare domy,a dookoła biega mnóstwo koni. Wyjechaliśmy na Gołębiach i stamtąd prosto do domu.

Dwa konie © Gordon


Kategoria 0km-20km


  • DST 12.92km
  • Teren 4.00km
  • Czas 00:51
  • VAVG 15.20km/h
  • VMAX 27.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

U Babci z Mamą

Sobota, 22 maja 2010 · dodano: 22.05.2010 | Komentarze 2

Po wczorajszej jeździe w ciężkich warunkach,dzisiaj miałem odstawić rower na korzyść piłki nożnej :D Pokopałem trochę z chłopakami w Ciechanowie,ale i wsiadłem chwilę popedałować. Jednak w bardzo spokojnym tempie z mamą. Byliśmy odwiedzić babcię,a w drodze powrotnej wpadliśmy na moczary w Prusinowicach,sprawdzić jak się mają po ostatnich opadach :)

Bagna Prusinowice © Gordon


Kategoria 0km-20km


  • DST 17.26km
  • Teren 12.00km
  • Czas 00:54
  • VAVG 19.18km/h
  • VMAX 44.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Merida Matts SUB 20-v
  • Aktywność Jazda na rowerze

Najbardziej hardkorowe 17km ever!

Piątek, 21 maja 2010 · dodano: 21.05.2010 | Komentarze 5

Wyjeżdżając na tą wycieczkę, nie wiedziałem gdzie pojadę. Standardowo uderzyłem na Kościesze, pierwsze 2,5km a na moim liczniku średnia 30.2. W życiu takiej nie miałem! Dojechałem do rozstaju dróg. W lewo asfalt którym zawsze jeździmy z chłopakami, a w prawo żwirowa droga. Z Łukaszem tam nie wjadę, bo ma kolarkę, a Dawid nie lubi jeździć po takich terenach, więc kiedy miałem sprawdzić, co tam jest jak nie teraz, gdy akurat jechałem sam? Pojechałem więc w prawo. Początkowo droga wydawała się zupełnie normalna, nic nie zwiastowało nadejścia specjalnych "atrakcji". Jednak po jakimś kilometrze, może dwóch, patrzę a tam spora woda na drodze. Jakiś czas temu oglądałem u kogoś na BS zdjęcia, bodajże z mazur i na jednym z nich było widać jak ten ktoś przejeżdża rowerem przez całkiem pokaźną wodę. Myślałem sobie: "Fajnie by było się tak przejechać". Nadarzyła się okazja to musiałem ją wykorzystać. Nabrałem odpowiedniej prędkości i lecę! Woda nie wydawała się nieprzejezdna...

Kałuża-pułapka © Gordon


Jednak już po paru metrach nie dało się jechać. Woda przykryła 3/4 wysokości kół(Moje piasty!Grrr...). Trzeba było zejść i przeprowadzić rower przez tą wodę.

Przez wodę :) © Gordon


Udało się. Wyszedłem cały mokry. W moich butach stała woda. Dalsza droga nie wyglądała zbyt dobrze, jednak na pewno nie było już tak dużych przeszkód, jak ta którą już pokonałem.





Przede mną kawałek suchego, ubitego odcinka. Po drodze mijam ciekawe grzyby :)



Myślę sobie: Teraz to już bez problemu.
Ale gdzie tam! Okazało się, że droga którą pojechałem była ślepą uliczką prowadzącą do domu, w którym z resztą chyba nikt nie mieszkał. Wrócić się i znowu przechodzić przez ten "stawek"? Chyba nie... Ruszam przez pole. Początkowo szło się całkiem dobrze, jednak czym bardziej w głąb, tym podłoże stawało się coraz bardziej grząskie, aż przerodziło się w zwyczajne bagno.





Na mojej drodze stanął jeszcze mały strumyczek, przez który musiałem się przetransportować, jednak skoro miałem już i tak przemoczone buty, nie stanowiło to żadnego problemu. Przeszedłem przez niego dokładnie tak jakby go tam nie było. Zauważyłem w oddali dwójkę rowerzystów. Zadowolony, że wreszcie znalazłem drogę ruszyłem dalej przed siebie, z myślą, że ta moja podróż przez pola w końcu przyniesie jakiś efekt. Gdy doszedłem do drogi musiałem chwilę odpocząć.





Tą drogą udało mi się już dotrzeć szczęśliwie do domu. Zarówno ja jak i mój rower byliśmy cali w błocie.



Szybki prysznic i rower idzie do mycia, gruntownego czyszczenia i smarowania. W tym momencie stoi już czysty w garażu. Nigdy więcej nie zabiorę go już na tak ciężkie wyprawy. Chyba... ;)


Kategoria 0km-20km


  • DST 14.55km
  • Teren 4.00km
  • Czas 00:37
  • VAVG 23.59km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Merida Matts SUB 20-v
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bez zbytniego oddalania się + śmieszne zdjęcia :)

Środa, 12 maja 2010 · dodano: 12.05.2010 | Komentarze 4

Było strasznie parno,duszno i zanosiło się na deszcz,więc daleko nie odjeżdżałem. W pewnym momencie nawet zaczęło kropić i szybko zawinąłem się do domu,ale szybko przestało.Jednak w międzyczasie zdążyłem się już przebrać w "cywilne" ciuchy,więc na rower już dzisiaj nie wróciłem.

Dodatkowo dzisiaj mała dawka rowerowych zdjęć znalezionych gdzieś w sieci ;)

Jak tym kierować???


Czasami wydaje się, że dobrze idzie, a tu cię nagle Rogacz Montana wyprzedza :)


Rower miejski :)


Rowerem przez pustynię.


Nie szalej!


Audio-machina :D


Karny rowerek ;p


Kategoria 0km-20km


  • DST 15.36km
  • Teren 3.00km
  • Czas 00:50
  • VAVG 18.43km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Sprzęt Merida Matts SUB 20-v
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zdjęcia Dworku w Klukowie ;p

Sobota, 17 kwietnia 2010 · dodano: 17.04.2010 | Komentarze 4

Z Dawidem ruszyliśmy dzisiaj tym razem nie do końca po to by ponabijać kilometrów,a po to by porobić już dawno obiecane przeze mnie zdjęcia Dworku w Klukowie,a właściwie jego ruin...

Trochę informacji o fotografowanym dworku:

'W 1923 r. Stanisław Waśniewski zbudował dwór. Prezentował się on okazale: wykonany z czerwonej cegły, z łamanym dachem podbitym łupanym gontem. Wzniesiony na planie prostokąta, parterowy, podpiwniczony, z mieszkalnym poddaszem stanowił wspaniały przykład tzw. „stylu dworkowego”. Ozdobą elewacji frontowej był wgłębiony portyk złożony z dwóch kolumn toskańskich. Ponad nim znajdował się okap i wystawka o barokowym szczycie ujętym w woluty z datą 1923r. i inicjałami S. W. nad oknem. Elewacja tylna miała pośrodku półkolisty ryzalit zwieńczony barokowym szczytem. Układ wnętrz był dwutraktowy.
Dworek znajdował się w pięknym parku. Od bramy wiodła kasztanowa aleja. Później trzeba było okrążyć gazon z pięknymi peoniami i malwami, dumą pani Emilii. Za sadem ukryte były: obora, stodoła, spichlerze. Majątek dobrze prosperował. Znalazły tu zatrudnienie m.in. członkowie rodziny Lubienieckich, Kalinowskich, Rutkowskich, Pokrzywnickich, Bierdzińskich, Szymańskich.
Przyszła wojna. Waśniewscy wraz z rodzinami pracowników majątku uciekli za Warszawę. Później postanowili wracać „na swoje”. Ale na początku 1940 r. osadzono w Smolechowie niemieckiego administratora. Rodzina Waśniewskich dostała pokój na poddaszu. Jednak w 1941 r. musieli opuścić majtek. Zamieszkali u rodziny Góreckich.
Mieszkańcy Klukowa ciężko pracowali „u Niemca” a wszystko szło na potrzeby frontu. W 1944 r. majątek podzielono miedzy okolicznych chłopów. Każdy otrzymał 6 – 8ha. W dworku zamieszkały rodziny byłych pracowników majątku. Wiosną 1945 r. Stanisław i jego syn Jerzy wrócili do Smolechowa. Mieli nadzieję odzyskać tzw. resztówkę. Niestety pozostali bez dachu nad głową. Stanisław Waśniewski wydzierżawił 7 ha ziemi koło Jabłecznik. Naraził się tym Urzędowi Bezpieczeństwa, bo „rozparcelowanym właścicielom” nie wolno było mieszkać w tym samym powiecie. Został aresztowany i osadzony w pułtuskim areszcie. Zmarł na skutek tortur 29 września 1945 r.
Rodzina Stanisława Waśniewskiego brała udział w konspiracji. Bracia cioteczni i szwagrowie należeli do AK. Córka Grażyna walczyła w powstaniu warszawskim. Znalazła się w obozie jenieckim, a potem we Francji. Stąd na stałe wyjechała do Ameryki. Syn Jerzy uczył się w Bydgoszczy i tam osiadł. W
1999 r. przyjechał do Klukowa. Próbował ubiegać się o zwrot rodzinnego domu, dość mocno zdewastowanego.
Po wojnie w latach 1945 – 46 mieściła się szkoła. Później mieszkały rodziny dawnych dworskich pracowników i dworek ulegał dewastacji. Jerzy Waśniewski nic nie wskórał, bowiem ówczesne przepisy nie pozwalały na zwrot resztówek. 22 sierpnia 1990 r. w dworku wybuchł pożar. Na temat jego przyczyn snuto różne domysły. Dach, drewniana więźba i sufit zostały strawione przez płomienie. Ocalały tylko wypalone mury, które straszą dziś i budzą dreszczyk emocji. Opowiadają, że o zmroku w ruinach dworku widać jakieś światełka. Może to duch dziedzica ogląda, co zostało z jego posiadłości...

W 1992 r. dworek wpisano do rejestru zabytków pod numerem 314 i wyceniono wówczas na sumę 50 mln zl. 8 października 1998 r. w kościele w Klukowie odbył się pogrzeb 98 - letniej Emilii Waśniewskiej. Urna z jej prochami została przewieziona z USA. Zgodnie z życzeniem dziedziczki spoczęła na miejscowym cmentarzu obok męża Stanisława.'

(Źródło: Notatnik Nasielski,nr 38,październik 2004)

Dworek w Klukowie © Gordon


Dworek w Klukowie © Gordon



Więcej zdjęć dworka znajdziesz klikając na to zdanie :>


Kategoria 0km-20km


  • DST 18.06km
  • Teren 3.00km
  • Czas 00:56
  • VAVG 19.35km/h
  • VMAX 28.00km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt Merida Matts SUB 20-v
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Emilą przez Lubomin

Niedziela, 4 kwietnia 2010 · dodano: 04.04.2010 | Komentarze 1

Dzisiaj wyciągnąłem siostrę na rower i ruszyliśmy zrobić tradycyjne już koło przez Lubomin. Po drodze zrobiłem fotkę Dworkowi? Staremu domowi? Nie wiem,sam co to jest. Tyle razy obok tego się przejeżdża,a jeszcze nigdy nie zastanawiałem się co to za budynek. Trzeba to sprawdzić :D

Emila odpoczywa na drodze :P © Gordon


Dworek? © Gordon


Kategoria 0km-20km


  • DST 10.31km
  • Teren 2.00km
  • Czas 00:28
  • VAVG 22.09km/h
  • VMAX 39.00km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Sprzęt Merida Matts SUB 20-v
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zimno, to i krótko...

Sobota, 3 kwietnia 2010 · dodano: 03.04.2010 | Komentarze 3

Ostatnio moje wycieczki nie są zbyt długie,a ta dzisiejsza to już w ogóle.Zimno było.Przydała by się kurtka,bo dość mocno marzłem w czasie jazdy. Jedno kółko przez Prusinowice i do domu,żeby nie powtórzyć ostatniego mojego wypadu w deszcz po którym na tydzień musiałem darować sobie i szkołę i rower. Podczas wypadu,przynajmniej porobiłem obiecane zdjęcia nowych części :D


Zielony Zdobywca :D © Gordon


Octane One Bolt © Gordon


Mostek Truvativ XR © Gordon


Kokpit XR © Gordon


Przy rowerze w lesie w Prusinowicach © Gordon


Kategoria 0km-20km


  • DST 18.59km
  • Teren 0.50km
  • Czas 00:52
  • VAVG 21.45km/h
  • VMAX 33.00km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt Merida Matts SUB 20-v
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jazda w deszczu

Niedziela, 21 marca 2010 · dodano: 21.03.2010 | Komentarze 1

Długo dzisiaj zbierałem się,żeby wsiąść na rower,mimo,że na zewnątrz panowała dość wysoka temperatura. W końcu o 14 stwierdziłem,że nie ma na co czekać,przebrałem się i wyszedłem by wystawić rower. Oczywiście moje ostatnie 'szczęście' do usterek czy pogody dało o sobie znać i tym razem. Zaczęło padać i mocno wiać,jednak z roweru już nie zrezygnowałem. Pierwszy raz,świadomie w deszcz ruszyłem sobie pojeździć. Po drodze jak na złość nie chciał działać mi licznik i musiałem kilka razy stawać by popoprawiać styki na kole,ale za 4 czy 5 razem wszystko było już dobrze. Pojechałem początkowo na około Świercz,bojąc się,że deszcz zacznie padać jeszcze bardziej. No i zaczął,ale był na tyle przyjemny,że mimo to ruszyłem jeszcze przez Kowalewice na Strzegocin i z powrotem przez Prusinowice do domu. Nie powiem,bo w czasie deszczu całkiem przyjemnie się jeździ :D

BTW. Jako,że nie ma dziś zdjęć, to wrzucam 2 piosenki które towarzyszyły mi lecąc na zmianę przez całą dzisiejszą podróż.




Obie piosenki podkradzione siostrze, z jakiejś ostatnio ściąganej płytki :) Na co dzień słucham raczej innej muzyki,ale te dwie nutki są bardzo przyjemne :D


Kategoria 0km-20km


  • DST 15.26km
  • Teren 1.00km
  • Czas 00:50
  • VAVG 18.31km/h
  • VMAX 26.00km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Sprzęt Merida Matts SUB 20-v
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pierwsza dętka w tym roku

Wtorek, 16 marca 2010 · dodano: 16.03.2010 | Komentarze 0

No więc stało się... pierwsza dętka poszzzzła :D Ale po kolei.
Ładna pogoda,stosunkowo wysoka temperatura i świecące słońce,sprawiły,że nie było dzisiaj możliwości żebym nie wsiadł na rower. Udało mi się namówić jeszcze Dawida by pojechał ze mną,co jednocześnie dało okazję do przetestowania jego nowego aparatu. Ruszyliśmy na Nowe Miasto przez Wólkę Szczawińską robiąc po drodze parę zdjęć. Całą drogę do celu uprzyjemniał nam zimny wiatr w twarz... brrrr... Jednak byliśmy zadowoleni,że powrót będzie już z wiatrem i nie namęczymy się przez to zbytnio. Jeżdżąc już po dróżce rowerowej w Nowym Mieście nad zalewem coś strzeliło mi pod kołami. Zdawało się,że było to rozbite szkło,ale opony jakoś to wytrzymały...tak...wytrzymały... zdawało się,że wytrzymały... około 2 km później,a 7km od domu, zauważyłem,że niestety w tylnej dętce nie ma już prawie powietrza. Trzeba było załatwić szybko jakiś transport. Szczęśliwie tata stanął na wysokości zadania i zabrał mnie razem z rowerem do domu. Kiedy wyjmowałem rower z samochodu,zerwał się wiatr i zaczął mocno sypać śnieg... Także gdyby nie dętka,załapałbym się na ekstremalne warunki do jazdy na rowerze. Ja się nie załapałem,ale Dawidowi się 'udało'...

Tama- Wólka Szczawińska © Gordon


Merrrida ;] © Gordon


Zjazd © Gordon


Kategoria 0km-20km


  • DST 13.83km
  • Teren 4.00km
  • Czas 00:53
  • VAVG 15.66km/h
  • VMAX 28.00km/h
  • Temperatura -2.0°C
  • Sprzęt Merida Matts SUB 20-v
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z mamą na nowym rowerze ;p

Poniedziałek, 8 marca 2010 · dodano: 08.03.2010 | Komentarze 2

Dzisiaj podczas pobytu w szkole zadzwonił do mnie kurier z informacją,że już jedzie z moim nowym rowerem, co oczywiście dało pretekst do chwilowego pokręcenia się po mieście. Jak tylko wróciłem do domu skręciłem go do końca i razem z mamą ruszyliśmy sobie pojeździć. Nie za szybko,powoli,spokojnie pojechaliśmy zrobić kółko przez Bylice,a potem na około Świercz, zamieniając się co pewien czas rowerami. Mimo,że i tak zostaję przy swojej Meridzie,to muszę przyznać,że Wheeler ma wyjątkowo ładną ramę. Zdecydowanie ładniejszą niż na zdjęciu :D


Kategoria 0km-20km